Z okazji urodzin Paulli i Gabi chciałabym zadedykować ten rozdział im <3
Paulla życzę Ci:
Życzeń moc.
Galeonów cały stos.
Ognistej lejącej się litrami.
By blogi rozwijały się.
Byś każdym dniem cieszyła się.
Syriusz przed tobą na golasa.
Będzie odwalał taniec czacza.
Na "Kosogłosa" bilet dostała.
I filmem cholernie się jarała.
Trybutką zostać pragniesz.
Więc dalej, olej wszystko i zapierdalaj na 69 Igrzysko.
Gabi życzę Ci:
Choć wiem, że się spóźniam i jestem okropna.
To mam nadzieję, że od Ognistej dostałaś kopa.
Prezentów pełen stos w twoim dormitorium.
Słodycze poszły pewnie w cycki, a teraz do odsypki.
Dużo Galeonów i sumów sto.
Ślicznego jednorożca i zdrowia hipogryfa.
Jamesa ci pożyczę.
Miłego tańca z nim tobie życzę.
By nikt nigdy cię nie zranił.
Dumbledore będzie go za to ganił.
Wiem, że rymy mi się nie udają.
Przynajmniej myśli się dobrze mają.
Za to, że nie zaprosiłyście mnie na urodziny, to macie rozdział krótki :*
Lily pakowała rzeczy do pełnego już kufra, a na podłodze leżał jeszcze stosik ubrań, obok niego trochę większy kosmetyków, a trzeci był to wielki stos biżuterii i dodatków. Panna Evans nie była rozpuszczoną lalą, ale lubiła pokazywać, że jest ładna i że dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Choć była czarownicą to ubierała się w bardzo modne, mugolskie rzeczy. Jej mama uważała, że jej kochana córeczka nie może chodzić jak jakiś obdartus, więc ciągle przegląda strony internetowe i kupuje Lily nowe ubrania. To chyba nawet lekka obsesja, bo gdy Ruda przyjeżdża na wakacje czy święta, to jej szafa na nowo była pełna. Mogło się wydawać, że Evans jest wielce zadowolona z takiego obrotu spraw, ale tak naprawdę ona tego nie potrzebowała. Choć były tego plusy... Jej siostra zazdrościła jej wszystkiego. A to magii, a to wyglądu, a to talentu, a to ubrań, a to miotły. Kiedyś Lily i Petunia były nierozłączne, ale te czasy minęły z chwilą gdy ta pierwsza poszła do Hogwartu. Rudowłosa miała dość zazdrości siostry i od tamtego czasu rozmawiała z nią tak samo "miło" jak tamta z nią.
-Lily! Zaraz jedziemy! -usłyszała krzyk ojca.
-Na brudne gacie Merlina! -pisnęła zdenerwowana i zaczęła jeszcze bardziej upychać rzeczy, skacząc w kufrze.Przecież ona się nawet nie zdążyła ubrać. -To... gówno... nie... chce... wejść...!
Co za debil wymyślił takie małe kufry?!
Nagle dziewczynie zaświtało. Przecież ma tą torbę od Dorcas, na którą rzuciła zaklęcie zmniejszająco-zwiększające. Szybko podbiegła do szafki nocnej, otworzyła ją i wygrzebała zgubę. W pośpiechu wyrzuciła wszystko z kufra i wepchnęła do torby, a tak samo zrobiła z resztą jej rzeczy. Do szkolnego kufra włożyła gitarę, książki, pamiętnik i kilka butelek Kremowego Piwa. Chyba zaliczyła jakiś rekord świata, bo po paru minutach była zwarta i gotowa by iść się ubrać. Wzięła rzeczy i wbiegła do łazienki, trzaskając drzwiami. Po dziesięciu minutach wyszła z niej z wielkim uśmiechem na twarzy.
No! Może jeszcze zdążę na ten pociąg!
Weszła z powrotem do pokoju, zabrała kufer i torbę, a potem zeszła na dół.
-No! W końcu zlazłaś! -zawołał wesoło tata. -Teraz weź coś zjedz, bo dostaniesz anemii!
-Cześć, tato! Ciebie również miło widzieć, tato! Tak, bardzo ładna pogoda, tato! -powiedziała rozbawiona Lily, klepiąc ojca po ramieniu.
-Eee, tam! Wcale nie taka ładna, słońce. Deszcz pada! -zaśmiał się i poczochrał córce włosy.
-Ej! -krzyknęła oburzona dziewczyna, poprawiając ręką włosy. -Dobra, już idę.
-Nie można tak od razu? -zapytał z uśmiechem pan Evans.
-Nie! -zaśmiała się jego córka, posyłając mu wesoły uśmiech.
Weszła do kuchni i porwała z talerzyka dwa tosty z czekoladą, a mama spojrzała na nią z westchnieniem.
-Córuś, ale ty szybko rośniesz... -Powiedziała z leciutkim uśmiechem.
-Szybko? Mamo, ja jestem kurduplem! -wyżaliła się Ruda.
-Oj tam zaraz kurduplem... Mówią, że małe jest piękne. -Pocieszyła ją pani Evans.
-To dlatego Petunia jest taka wysoka... -Powiedziała do siebie dziewczyna.
-Lily!
-Tak! Znowu głośno myślałam! -zawołała, wpychając sobie kolejnego tosta do buzi.
-Och, już dobrze.. -Mruknęła gospodyni, a po chwili lustrowania córki powiedziała -Ale ty dziś ładnie wyglądasz!
Panna Evans miała na sobie zieloną sukienkę z koronką, czarne szpilki, a włosy opadały jej falami na plecy.
-Dziękuję, ale mamo? Ja się tak zawsze ubieram. -Powiedziała lekko rozbawiona Lily z uśmiechem.
-Nie widzę cię przez prawie rok!
-Jeju, mamo... Przyjeżdżam zawsze kiedy mogę! -powiedziała lekko zirytowana. Co roku to przerabiały, a z roku na rok zaczynało denerwować ta rozmowa.
-Ale dla mnie to stanowczo za mało! -zawołała oburzona.
-No chyba nie będę kłócić się z Dumbledorem, bo moja mam chce żebym częściej przyjeżdżała. Na pewno się zgodzi, nie? -zaśmiała się sarkastycznie.
-Oj, no już dobrze! -pani Evans warknęła z irytacją. -Po prostu chciałabym porozmawiać z tobą częściej. Tak jak z Petunią...
-Nie wiedziałam, że jest tak źle! Muszę chyba pogadać z tym dyrektorem. -Powiedziała Lily, udając poważną.
Do kuchni weszła niezadowolona wysoka brunetka i zajęła miejsce na przeciwko matki.
-A ty jeszcze nie jechałaś do tej swojej szkoły dla wariatów? -warknęła do siostry Petunia i wzięła tosta z dżemem.
-Ślepa jesteś czy co? Siedzę tu, więc nadal nie jechałam do Hogwartu. -Odpowiedziała nadzwyczaj spokojnie Lily.
-Zamknij się dziwolągu! -zawołała brunetka.
-To ty się lepiej zamknij koński ryju i zmień teksty, bo zaczyna się to robić nudne. -Powiedziała, a na potwierdzenie słów ziewnęła.
-Mam nadzieję, że już tutaj nie wrócisz. Mam nadzieję, że zdechniesz! -wywarczała z jadem Petunia Evans wrednie się uśmiechając.
-Też cię kocham siostrzyczko! -wysyczała z sarkazmem Lily.
-Spokój! -krzyknęła pani Evans. -Jeśli zaraz się nie zamkniecie to Lily nie pojedzie do Hogwartu, a Petunia dostanie zakaz spotykania się z Vernonem!
-Że co proszę?! -zawołały w tym samym momencie.
-To co słyszycie. -Odpowiedziała mama z uśmiechem.
-Lily! Jedziemy! -usłyszeli krzyk pana Evansa.
-Już lecę! -odkrzyknęła mu córka, porywając ostatniego tosta i mocno przytulając się do mamy.
-Będę tęsknić mamo... -Wyszeptała jej w ramię i pocałowała w policzek.
-Ja też... -Odszepnęła pani Evans i również ucałowała córkę.
-Do nie zobaczenia Petunio! -warknęła i wyszła z kuchni.
Ojciec Lily był już w samochodzie i czekał na nią. Podróż najęła im dobrą chwilę, ale zdążyli pojawić się na Kings Cross o godzinie 10:45. Panna Evans rzuciła się tacie na szyję.
-Zobaczymy się na święta, tato. -Powiedziała cicho z uśmiechem. -Będę tęsknić!
-Pisz do mnie, Lilka i znajdź sobie w końcu tego księcia z bajki... -Mruknął jej do ucha pan Evans z wielkim uśmiechem.
Przytulili się ostatni raz i Lily przeszła przez barierkę i znalazła się na peronie 9 i 3/4, zderzając się z osobą stojącą po drugiej stronie.
-Uważaj jak łazisz, Potter! -warknęła chłodno Ruda.
-To ty na mnie wlazłaś! -odwarknął jej, wstając.
Chłopak chciał już odejść, ale Lily mu na to nie pozwoliła. Złapała go za kostkę, a on leżał z powrotem na ziemi.
-Evans! -zawołał zdenerwowany.
-Wiem jak się nazywam. -Odpowiedziała tym samym tonem ze słodkim uśmiechem. -A teraz pomóż mi wstać!
-A co ja jestem? Twój skrzat?! -zapytał chłodno, oburzony i wstał.
-Odwal się od skrzatów, Potter! -warknęła Lily i z gracją wstała. Zdenerwował ją, znowu. -Chłoszczyć!
Lily na powrót była czyta, ale jej włosy były całe poplątane. Z westchnienie ponownie machnęła różdżką i jej włosy były znowu ułożone. James również wstał z ziemi i oczyścił się zaklęciem, a potem przeczesał ręką włosy. Chłopak teraz miał okazje przypatrzyć się Lily i to co zobaczył miło go zaskoczyło. Od ostatniego ich spotkania była urosła, włosy trochę pojaśniały, kobiece kształty zaokrągliły się gdzie trzeba. Innymi słowy zrobiła się z niej niezła laska. To nic jednak nie znaczyło, on dalej jej nienawidzi i to się nie zmieni.
-Wyrobiłaś się! -powiedział z lekkim uśmiechem James. Nie miał pojęcia co go do powiedzenia tego podkusiło.
-Kpisz sobie ze mnie? -zapytała z sarkazmem.
-Gdzieżbym śmiał! -odpowiedział z szelmowskim uśmiechem. -Ale nadal jesteś tą samą denerwującą i irytującą idiotką!
-I vice versa, gnoju! -warknęła z prawie niewidocznym uśmiechem.
-Czyli uważasz, że jestem przystojny? -zapytał z podniesioną jedną brwią.
-Co? Nie. Fuj! -krzyknęła od razu. Jaki on jest bezczelny! -Mam nadzieję, że nie będę musiała często oglądać cię przez ten rok...
-Też nie chcę cię widzieć, Evans!
-Potter!
-Wiem jak się nazywam, słońce. -Odpowiedział z uśmiechem. Wiedział, że tym zdenerwuje ją najbardziej. Jak ja uwielbiam ją wkurzać!
-Wal się, Potter! -warknęła z irytacją Lily.
-Z tobą zawsze! -zaśmiał się, posyłając jej Huncwocki uśmiech.
Evans walnęła go ręką w głowę.
-Mam się na ciebie zrzygać, czy co? -jak on ją denerwuje.
Niby się nienawidzą, ale coś ich do siebie ciągnie... Lily bez pożegnania poszła do przyjaciółek. Były tak samo ubrane jak panna Evans, różniło je tylko kolor sukienek. Dorcas miała niebieską.
Ann koloru czerwonego.
Alicja miała czarną.
Marlena miała ubrane na sobie białą.
Dziewczyny uwielbiały się tam ubierać, bo wtedy każdy wiedział, że są przyjaciółkami i jeśli zadrze się z jedną, to wtedy ma się na głowie wszystkie. Były dla siebie jak siostry od samego początku, od pierwszego dnia szkoły. Lily wskoczyła na plecy Dorcas, a ta głośno pisnęła.
-Ruda! -krzyknęła, śmiejąc się.
-Słucham, skarbie. -Powiedziała wesoło Evans, przytulając przyjaciółkę.
Dorcas również ją przytuliła. Niby nie widziały się przez dwa tygodnie, ale czuły się jakby to była wieczność. Do tulenia dołączyły się pozostałe dziewczyny głośno się śmiejąc. Do roześmianych przyjaciółek podeszli Huncwoci i Frank, ale dziewczyny ich nie zauważyli. Syriusz wskoczył Lily na plecy, a ta zaczęła się głośno śmiać.
-Łapo! Ty idioto! -zaśmiała się i palnęła przyjaciela w głowę.
-Ruda! Moje włosy! -zapiszczał, poprawiając szybko fryzurę. -Ty potworze!
-No przepraszam, Łapciu! -powiedziała skruszona dziewczyna.
Po chwili zastanowienia, odpowiedział.
-Wybaczam.
-No to teraz ze mnie złaź, bo lekki to ty nie jesteś! -zaśmiała się rudowłosa.
-Ranisz me serce rudy człowieku. -Powiedział z żalem. -Jak możesz?! Ja do ciebie z sercem, a ty?!
-Oj, już dobrze! Przepraszam, Syriuszku! -zawołała Lily i przytuliła się do niego.
-Ja dla mnie to możesz tak dalej mnie przepraszać... -Mruknął jej do ucha, a ona walnęła go w ramię.
-Dla ciebie wszystko... -szepnęła do niego, a on posłał jej olśniewający uśmiech.
-Remi! -wrzasnęła Lily i rzuciła się na Lunatyka, a on głośno się zaśmiać.
-Ciebie tez dobrze widzieć, Lilka! -zaśmiał się i odwzajemnił gest.
-Peter! -zapiszczała i przytuliła się do kolegi.
-Hej, Lily! -odpowiedział z lekkim uśmiechem.
-Potter. -Odezwała się zimnym głosem.
-Evans. -Odpowiedział tym samym tonem.
Wszyscy się ze sobą przywitali, a potem razem weszli do pociągu i rozeszli się do dwóch różnych przedziałów.
**********************
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać! Miałam dużo na głowie i nie mogłam nic wyskrobać. Nadrobię wasze blogi w dwa tygodnie ;p
Kolejny rozdział w piątek, tym razem się nie spóźnię :)
CZYTAM = KOMĘTUJĘ
Wow *.* no z takim czyms to się jeszcze nie spotkałam!! Świetny blog! Wręcz cudowny! Świetny miałas pomysł o tym że oposujesz to z perspektywy Lily , matki Harrego :) jestem mile zaskoczona, super rozdział, nia mam wgl zarzutów co do niego i oczywiście czekam na następny ;) ^^
OdpowiedzUsuńP.s
http://igrzyska-1.blogspot.com/
Wpadniesz? Skomentujesz? Zależy mi na twojej opinni :)
Dobra tym razem udało mi się skomentować, znalazłam chwilę czasu. :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny, widać, że Lily ma na prawdę dobre relacje ze swoimi rodzicami. No, z siostrą nie za bardzo ;)
Scena na peronie bardzo mi się podobała. Masz bardzo oryginały pomysł na tego bloga i teraz zostaje mi jedynie czekać na kolejny rozdział. Mam tylko nadzieję, że dłuższy. :P
Pozdrawiam
Dorcas
PS. Zapraszam cię też na nowy rozdział u mnie http://hogwart-za-czasow-huncwotow.blogspot.com/ :)
Jejku DZIĘKUJE, DZIĘKUJE, DZIĘKUJE TE ŻYCZNIE PIĘKNE!!!!!!
OdpowiedzUsuńUmmm chciałabym takiego Syriusza :*
bo bilet na 100 pro będę mieć, nie odpuszczę.
Mmm chociaz , coś czuje kocham, na tym blogu Dori ( i syriusza of cours) t
o sukienka najlepsza od Marleny :*** moim skromnym zdaniem <3
Te o tym, że Petunia jest brzydka, bo wysoka - wymiata :***
Jeszcze raz dziękuję i czekam na next!!!!
Pozdrawiam i weny życzę!!
Paulla K
Ps. 69-igrzyska-glodowe.blogspot.com -- zapraszam na 2 rozdział ;D
Wiesz, przyszła mi taka myśl do głowy. W ogóle nie jest związana z rodziałem, ale muszę ją zapisać póki pamiętam :D Bo tak patrząc na Petunie i Vernona to wyjątkowe małżeństwo. Oczywiście w przyszĺości. On nienawidzi czarodziei, ale jak Petunia mu powiedziała, bo chyba kiedyś musiała mu to powiedzieć to nadal był z nią. I ostatecznie jak pojawił się u nich Harry to też go przyjął pod swój dach i nadal był z nią. Oni się po prostu kochają. Dobra, ale wystarczy mojej filozofii. Pora na komentarz do rozdziału. Ty naprawdę świetnie piszesz. Fajny pomysł z tymi sukienkami. I jestem zdziwiona, że Syriusz i Lily tak bardzo się lubią. Nie byłabyś sobą, gdybyś nie wymyśliła czegoś tak oryginalnego. Naprawdę super pomysł. Tylko zrobiło mi się szkoda Jamesa, kiedy tak przyszedł i nagle dla niego taka niemiła. No ale pewnie wszystko się z czasem zmieni. Przynajmbiej mam taką nadzieję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Na dobry początek... STO LAT! STO LAT! NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM! A KTO?! ZGREDKOWA <3333333 Zawsze byłam ciekawa jak według ciebie wyglądały czasy Huncwotów, no i mam odpowiedź! Na pewno uważam, że jest to wspaniały, oryginalny pomysł i bardzo mi się podoba. Lily i James się nienawidzą, ale czy tak do końca to ja nie wieem :D Coś już iskrzy. Nie widzisz?! Bo ja widzę i się tym jaram! Lily i Syriusz są tak blisko siebie, że aż nie mogę w to uwierzyć! Będzie tak fajnie w następnych rozdziałach, że już się jaram! Rozwaliły mnie te wszystkie teksty i chyba kilka wypożyczę i dowalę jakiejś plastikowej podróbie dziewczyny! A się zdziwi ^^
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się rozdziału, który ma być dzisiaj (z okazji twoich uro :*) i ma być długi :)
Ala
Aaa!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak późno :c
Cudowny rozdział! ♥
Hahaha, kocham kłótnie z Potterem i Lily! xD
"-Wal się, Potter! -warknęła z irytacją Lily.
-Z tobą zawsze! -zaśmiał się, posyłając jej Huncwocki uśmiech."
Nie mogę! xD
Na serio, twój blog bardzo mnie zaciekawił! ^^
Jakie ładne sukienki! :3
najładniejszą, zdecydowanie miała Marlena :D
No nic, ja mykam na następny rozdział!
Pozdrawiam i życzę weny! :*
----------------------------------------------
http://poczuj-magie.blogspot.com/
Hej, hej, hej! Spóźniłam się, tak wiem. Rozdział przepiękny i cholernie zabawny. Seeerio! Prawie bym się poryczała ze śmiechu xD Lily i James... Fajnie, że oni się nienawidzą, bo w ich związku będzie gorąąąco! Niby nienawiść, ale już mają się ku sobie! Syriusz i Lily, oni się lubią!! To jest prawdziwie i niezaprzeczalnie cudowna przyjaźń! No bo jaka inna miałaby niby być z Syriuszem Blackiem? ^^ Uwielbiam tego bloga i choć spóźniam się z komentowaniem, bo moja kochana mamusia dała mi szlaban, to i tak wiedz, że ja czytam, ale nienawidzę komentować z telefonu -,- Remus i Ann, to może być ciekawe :D ^^ Coś myślę, że nasz Peterek będzie z Marleną, ale cichooo! No przynajmniej mam taką nadzieję. :D Wszystko jest super i bardzo mi się podoba, więc lecę czytać dalej! :*
OdpowiedzUsuńPozdro ;)
Justysia
Lumos. Przepraszam Cię, Tynko, strasznie za te braki komentarzy na obydwu blogach... Jest mi wstyd i to cholernie! Nie dlatego, że nie komentowałam, tylko przez to że nie czytałam! Wiesz, że przez jakiś czas byłam w szpitalu, ale to już Ci pisałam, a potem wyjechałam na tydzień do Londynu. Naprawdę magiczne miejsce, można tam odpocząć i odwiedzić Kings Cross (zawsze marzyłam by tam się pojawić, a teraz tak po prostu tam byłam). Mam gdzieś to, że teraz na moim czole jest wielki siniak i opierdziel od mamy, ale musiałam piznąć w ścianę żeby uwierzyć, że naprawdę to tylko jest na potrzeby filmu... Dokładnie kilka centymetrów dalej jest prawdziwe przejście na peron 9 i 3/4, sprawdzałam :3 Wiesz jak tam jest zajebiście? Zabiorę Cię kiedyś Kochana <3 Rozdział jest naprawdę super i to zderzenie i słowne i kufrowe Potter vs Evans było naprawdę zajebiste ^^ Syriusz i Lily, to chyba prawdziwa przyjaźń :D Ja tu chcę związek DORIUSZ, tu i tera :3 Jilly 4ever, też tego pragnę, więc wiesz <3 Te sukienki śliczne, a najlepsze Marleny i Dorcas, a potem Lily ;*
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej i jeszcze raz bardzo przepraszam :)
Ala
Blog niezły, lecz pragnę dodać, że:
OdpowiedzUsuń1. Lily i reszta żyli gdzieś 1975 czy którymś a wtedy internet jeszcze nie istniał, więc musisz uważać by nie dodać jakichś wątków ze współczesności jest to bardzo ważne!
2. James zawsze zaczepiał Lily na powitanie tekstem: ,,Evans umówisz się ze mną?".
Reszta bardzo fajna ;)
Gorąco pozdrawiam Amelia
Dziękuję za komentarz :3
UsuńAle:
*Bohaterowie opowiadania są kreowani na nastolatków żyjących w naszych czasach.
*To jest wyłącznie moje opowiadanie, więc nie będzie Jamesa latającego za Lily ani nie będzie Snapea błagającego Lily by wróciła do przyjaźni. Tylko moje głupie wymysły, które niekiedy nie będą trzymać się kupy.
No dobrze przyszłam żeby się powymądrzać. Albo automatyczny słownik, albo nieuwaga (nie martw się, każdemu się zdarza) sprawiły, że nie które zdania są niepoprawne. No i jeszcze to, że James nie uganiaja się za Lily, ale to twoja historia. Ogólnie fajne. Jutro tu wrócę.
OdpowiedzUsuńCałuję!
Luna
Emmm czytam to komentuje zaczełam dopiero teraz więc lece nadrabiać.��
OdpowiedzUsuń- Judi
I znowu się śmiałam tak że mam się mnie spytała czy wszystko ze mną w porządku xD
OdpowiedzUsuń