niedziela, 11 maja 2014

6. "Jesteś skażony i taka mała mugolska lekcja WDŻ-tu..."


"Moje alter ego namawia mnie dziś do złego..." 
Kaen - Alter Ego

Siedziała na parapecie, tym parapecie… Zawsze, gdy któraś z nich miała jakiś problem, to wdrapywała się na „ławeczkę” i myślała, myślała aż przyszła druga i wyżaliły się sobie nawzajem. Teraz jednak było inaczej… Nie mogła tego nikomu powiedzieć, nie mogła! Miały zasadę, którą ona zaczynała łamać i to ją w tym wszystkim bolało najmocniej. Sama w to nie mogła uwierzyć i dalej uważała, że to tylko wytwór jej wyobraźni, że zaraz się obudzi i znowu wszystko będzie dobrze. Musiała się komuś wyżalić, bo wybuchnie! Pewnie od razu leciałaby do Ann, ale ona zbyt zajęta jest pełnią, by brać na głowę jeszcze taką głupotę. Lily i Dorcas? O nie! One by tego nie zrozumiały, zbyt wierzyły w te słowa, by rozumieć. Jaka była wtedy głupia… Gdyby mogła cofnąć czas i pójść od razu do dziewczyn, ale nie! Została jej tylko Marlena, ale czy ona nie wygada reszcie? Co ona w ogólne bredzi, powinna się chyba położyć, bo jej mózg się przegrzał. Jak mogła wątpić w Mary? Przecież, to jej przyjaciółka i gdyby poprosiła, żeby ta zachowała te słowa dla siebie, to tak zrobi. Wszystko by było łatwiejsze, gdyby nie zakochała się w Franku Longbottomie. Może to się komuś wydawać dziwne, ale to prawda. Ta Alicja Stace, piękna Huncwotka – Gryfonka, która uważała, że miłość nie istnieje zakochała się w tym Franku Longbottomie, przystojnym Huncwotem – Gryfonem, który nie wierzy w miłość i zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Szkoda, że Alie nie wiedziała jednego… Chłopak czuł to samo.
— Co się stało, Alie? — usłyszała cichy głos za sobą i jęknęła w duchu, przed nią stała Mary. Nie spodziewała się, że ta rozmowa nadejdzie tak szybko.
— Siadaj… — mruknęła i niechętnie zabrała nogi, robiąc miejsce dla przyjaciółki. — To będzie trochę dłuższa historia.
Dziewczyna przyjrzała jej się uważnie, a potem usiadła obok niej.
— No to… Nawijaj!
— Ale nie wiem od czego zacząć…
— Najlepiej od początku.
— Postaram się. Zaczęło się to… Tak naprawdę w ostatni dzień szkoły w zeszłym roku i trwa do dzisiaj. Mary, ja… ja… zakochałam się… — wyszeptała zdruzgotana.
— W kim? — McKinnon lekko się uśmiechnęła.
— W chłopaku.
— Nie gadaj! Ja zawsze myślałam, że wolisz dziewczyny! I na co ja się tak napaliłam?!
— Nie żartuj sobie.
— No, okej. To powiesz mi w kim zakochała się Alie?
— Ale… ale… muszę? — wyjąkała.
— Tak!
— Tofranklongbottom — powiedziała tak szybko, że Marlena nic nie rozumiała.
— A może z polskiego na nasze? — zaproponowała zaskoczona.
— Frank Longbottom… — wyszeptała i oblała się szkarłatnym rumieńcem.
— Myślałam, że będzie gorzej! — zaśmiała się głośno.
— Z czego rżysz? Przecież dziewczyny mnie zabiją!
— Alie… Aż tak w nie nie wierzysz?
— To nie oto chodzi, tylko… Po prostu się boje jak zareagują. Miłość nie istnieje, nie pamiętasz?!
— Każdy może zmienić zdanie, czyż nie?
— Nie! Mary, myśl do cholery! Ja się w nim zabujałam… Co mam robić? Zapytała z lekką nadzieją.
— Żyć dalej i nie przejmować się tymi dwiema wariatkami, które cię kochają i zawsze rozumieją! — zawołała radośnie.
— Masz rację, Mary. Dziękuję, siostro! — cmoknęła przyjaciółkę w policzek, a potem spojrzała na nią podejrzliwie. — Twoja kolej.
— Ale z czym? — udała, że nie wie o co chodzi.
— Oj, ty już dobrze wiesz z czym! Po prostu mów!
— Nadal nie wiem o co ci chodzi… — mruknęła. — Ja nie mam żadnych prob…
— Mów!
— No dobra… Ja się martwię o Ann. Wiesz jak ona przeżywa te wszystkie pełnie, nie? Boi się, że coś nam zrobi i przez to jest słabsza. Do tego dochodzi, ta sytuacja z tamtego roku, kiedy zaatakowała Dorcas. Wiem, że to jest dla niej trudne i kochamy ją, ale nie powinnyśmy tam chodzić razem z nią… — dziewczyna wybuchła płaczem. — Alie… Ja… ja… Ja się jej boję i nie wiem czy dam radę tak… tak… Wytrwać… Znasz mnie i wiesz, że jestem słaba w takich sprawach. Ann mnie przeraża, ale… ale zrobię to dla niej!
— Słuchaj, Mary. Też się cholernie boję i nie wiem jak dam radę to przejść, ale jeśli prędzej sobie radziłam, to teraz też to zrobię. Zrobimy to dla niej, bo ona zawsze jest z nami i nigdy się nie poddaje. Wiesz… Ja tam bardziej boję się, że ona nie opanuje swojej rządzy i zaatakuje nas wszystkie. Powinnyśmy jej z jednej strony posłuchać, a z drugiej nie. Mam jednak jedną propozycję… Głowiłam się kiedyś nad tym i zauważyła, że osoby, które zostały ugryzione jak ona lubią Animagów. Znaczy… Nie zabiją ich bez powstrzymywania się, po prostu nie wyczuwają ich krwi — mówiła spokojnie Alie. — Więc, może… Wiem, że to głupie i pewnie się nie zgodzicie, ale… Zostańmy Animagami, by móc przebywać z Ann.
Oczy Marleny się rozszerzył, a na twarzy pojawił się wielki uśmiech.
— Alie, ty jesteś genialna! — zawołała i rzuciła się na przyjaciółkę, dzięki czemu obydwie spadły z parapetu.
— Ała, idiotko! — zaśmiała się, ale zaraz spoważniała. — To nie będzie łatwe zadanie, bo Animagia to strasznie trudna dziedzina magii. Niby zaklęcie łatwe, ale trzeba się cholernie skoncentrować.
— Dobra. Teraz powtórzysz to dziewczyną! — pisnęła i pociągnęła przyjaciółkę za rękę, by po chwili wyjść z dormitorium.
Weszły do Pokoju Wspólnego i od razu usłyszały krzyk Lily.
— Ty popieprzony idioto! Nie dotykaj mnie, bo jeszcze się czymś zarażę!
— Evans… Prędzej ja zarażę się od ciebie. Patrz jak ty wyglądasz, jesteś cholernie brzydka — powiedział z ironią Potter.
— Oj, uważaj, bo jeszcze się przejmę. Kto tu wygląda jak Górski Troll, ten wygląda.
— Mówisz o sobie, Ruda Szmato? — odezwała się kolejna osoba.
— Cruel, zrób nam wszystkim przyjemność i idź pod jakąś latarnię, tam na pewno cię każdy lubi. Spadaj stąd póki nie jestem wkurzona — warknęła Evans.
— Słuchaj się Rudej, wywłoko! — syknęła Ann. — Bo spotka cię taki sam los jak twojej twarzy.
— Co jest z nią nie tak? — pisnęła przerażona i zaczęła szukać jakiegoś lustra.
— Nic, tylko się zastanawiam… Po co ci dwie dupy?
— Uuu! — zawył rozbawiony Syriusz, a zaraz po nim Remus.
— Pewnie żeby więcej w nie zmieścić. No wiesz, im więcej chłopaków, tym więcej kasy! — Lily uśmiechnęła się rozbrajająco.
— Ty zdziro! — syknęła Ronnie. — Ale wiesz co? Mnie przynajmniej ktoś miał w swoim łóżku, a nie tak jak ty, Ruda Szmato. Evans Dziewica Desperatka…
— Aż tak bardzo interesuje cię moje życie, że latasz po każdym męskim dormitorium i szukasz mnie tam? — zakpiła.
— Evans… Każdy wie, że jeszcze z nikim nie spałaś, a mi uległ nawet James! — powiedziała z ironicznym uśmiechem.
— Jesteś tego taka pewna?
— Że James się ze mną…?
— Nie, bezmózgu. Chodzi mi teraz o to pierwsze… Jesteś pewna, że z nikim nie spałam?
— Jak tego, że jestem piękna! — powiedziała pewnym siebie głosem.

No to zobaczymy, ścierwo…
— Frank, pozwól tu — powiedziała, a gdy chłopak stanął obok niej ona wyszeptała mu coś do ucha. — Prawda?
— To prawda. Przespaliśmy się, problem? — zapytał z seksownym uśmiechem.
Oboje nie wiedzieli, że w tym momencie złamali serca pewnej osóbki przysłuchującej im się. Nie płakała, nawet się nie skrzywiła, uśmiechnęła się wesoło, chociaż w głębi serca czuła jakby umarła i straciła swoją duszę..
— Potrzebujesz jeszcze więcej dowodów na swoją brzydotę? — zapytała z przesłodzonym uśmiechem.
— Jeden chłopak. Też mi coś… — prychnęła.
— Słońce… Ja nie jestem tobą, żeby wskakiwać każdemu do łóżka
— Ugh! — warknęła zdenerwowana blondynka, a potem podeszła do Pottera i bez zastanowienia wpiła się w jego usta.
Chłopak od razu oddał pocałunek z taką samą pasją, a Cruel objęła go nogami w pasie. Całowali się zachłannie i w pewnym momencie chłopak rozerwał jej koszulkę.
— To jest obleśne… — mruknęła zdegustowana Evans.
— Popieram, Ruda. Popieram… — powiedział obrzydzony Syriusz.
— Jak ty mnie rozumiesz, braciszku! — zawołała i rzuciła mu się na szyje, puszczając oczko Dorcas.
— Spokojnie Ruda! — wykrzyknął rozbawiony. — Zaczynam się ciebie bać…
— No bo masz czego…
— Taa? Może mi jeszcze powiesz, że tych małych piąstek i rudych kłaków?
— Już wiem po kim mam tę wredotę, Łapo! To nie są kłaki bęcwale, tylko piękne włosy. A tak w ogólne… Co ty masz do rudych?
— Nie, nic! Na serio, Ruda! — dodał, gdy spojrzała na niego nie wierząc. — Gdybym coś miał to bym się z tobą nie przyjaźnił… i z Peterem też.
— Ja nie jestem rudy, idioto! — zaśmiał się „fioletowy”.
— Ale zaraz możesz być! — Syriusz też był w dobrym humorze. — Ej, Lunio! Jakie było zaklęcie na zmianę koloru włosów?
— Serio? — zakpił przyjaciel, prychając głośno.
— Kurwa! — warknął zdenerwowany Black i założył kaptur na głowę. — Moje włosy. Moje piękne włosy…
— Ty chyba serio jesteś gejem.
— Ruda, jak się nie zamkniesz, to zobaczysz, że jednak nie jestem gejem!
— Nie unoś się tak… Czy ty chcesz mnie zgwałcić?! — zawołała, udając przerażoną.
— Taa… Bo nie mam nic innego do roboty, tylko latać za moją przyjaciółką z chęcią zgwałcenia jej.
— Nigdy więcej nie będę u ciebie w dormitorium.
— Dlaczego mi to robisz? — zapytał zdesperowany.
— Ale ja nic nie robię. Mam tylko niewyżytego przyjaciela… Ciekawe kto to.
— No nie wiem… Potter? — wyszczerzył zęby w uśmiechu.
— To nie jest mój przyjaciel, matole. Zgodzę się ewentualnie z tym niewyżyty, bo… Patrz — wskazała na całującą się parę, a może raczej rozbierającą się.
— Masz rację — poparł ją. — A ja mam pomysł… Tylko się nie przeraź! — zaczął grzebać w kieszeni, a potem wyciągnął i rzucił w stronę Lily. — Łap!
— Syriusz, jesteśmy przyjaciółmi — powiedziała wolno.
— Nie dla mnie, tylko dla nich — powiedział zirytowany, a w połowie jego wypowiedzi Ruda uśmiechnęła się ironicznie. — Głupia jesteś!
— No wiem, ale to później…
Zbliżyła się do pary o dwa kroki, a potem rzuciła w nich paczuszką prezerwatyw.

Przezorny zawsze ubezpieczony.
Jakie było zdziwienie całujących się, kiedy poczuli, że ktoś im przerywa. Zirytowani oderwali się od siebie i spojrzeli prosto w roześmiane zielone tęczówki.
— To może wam się przydać, skarby wy moje! — posłała im olśniewający uśmiech.
— Co? — zapytali zdezorientowani.
— To — podała im „Magicznie zapobiega ciąży – 100% pewność”.
Potter wziął od dziewczyny przedmiot i obejrzał dookoła jakby nigdy czegoś takiego nie widział.
— Po co mi to?
— Mam tłumaczyć? Serio jesteś taki głupi czy niedoświadczony?
Syriusz na te słowa wybuchł głośnym śmiechem.
— Nie chciałabyś widzieć mojego doświadczenia — powiedział z błyskiem w oku i zbliżył się do niej.
— Chcesz żebym zginęła tak młodo?! — zapytała oburzona. — I weź do mnie nie podchodź! Jesteś teraz skazany przez Cruel.
— Nie przesadzaj, Evans. W tym jest o wiele lepsza od ciebie — odpowiedział z wesołym uśmiechem. Wiedział, że tym ją wkurzy.
— Cieszę się! Przynajmniej w czymś jest lepsza! — zaśmiała się, a potem posłała blondynce wredny uśmiech.
— Evans, czy ty jesteś zazdrosna? — zapytał z lekkim uśmiechem.
— No chyba cię coś popieprzyło! — zaśmiała się z takiego absurdalnego pomysłu.
— Na szczęście mózg mnie nie zawodzi i jednak mnie nie kochasz! — wyszczerzył się.
— To ty myślisz? — zapytała zaskoczona. — Słyszysz, Łapo? On myśli!
— Coś w to wątpię! — zaśmiał się brunet, puszczając jej oczko.
— I ty Brutusie przeciwko mnie?
— Takie życie, James.
— Ty, Evans i ta wasza wredność — warknął lekko poirytowany.
— Dla mnie to komplement! — powiedzieli oboje, a potem wybuchli śmiechem.
— Jesteście siebie warci!
— Dzięki!
—Aleś ty… — Alie mu przerwała.
— Jeśli nie chcecie spóźnić się na lekcje, to chodźcie! — warknęła i nie patrząc na nikogo wyszła z PW.
— A ją co ugryzło? — zapytała zaskoczona Lily.
— Nic — odpowiedziała o sekundę za szybko Marlena.
— Kłamiesz — stwierdziła natychmiast.
— Wcale…
— Nie mów, że wcale nie, bo widzę.
— No dobra! Tak, kłamię.
— Ale dlaczego?
— Tego już powiedzieć nie mogę.
— Ale, Mary… — zaczęła, ale jej przyjaciółka jednym słowem skończyła temat.
— Nie.
Rudowłosa wzruszyła ramionami, ale postanowiła porozmawiać z przyjaciółką. Jak na komendę wszyscy wyszli z PW, by po chwili schodzić schodami do lochów.
— O ile mnie pamięć nie myli, to macie jeszcze zadanie do wykonania — powiedział z wrednym uśmiechem Remus.
— Pamiętamy! — powiedziała z wesołym uśmiechem Ann.
— To będzie najbardziej zboczona lekcja świata! — zaśmiała się głośno Lily, a przyjaciółka jej zawtórowała.
— To chyba mnie na nich nie było.
— Potter, zrób nam przyjemność i stań pod latarnią obok Cruel.
— Jesteś powalona, Evans.
— To chyba jeszcze nie znasz siebie.
— Szkoda, że ty znasz siebie.
— Och, zamknij ten ryj! — warknęła na niego.
— Jesteś jakaś nienormalna!
— Nie gadaj! Zdążyłam zauważyć.
— Dziwię się, że jeszcze nie wpadłaś w jakiś obłęd, czy coś — zakpił z wrednym uśmiechem.
— Ty to już się o mnie nie martw, bo jeszcze przez to nabawisz się większego debilizmu niż teraz — warknęła lekko zdenerwowana.
— Nie denerwuj się tak, bo będziesz brzydsza niż jesteś — poradził jej z wielkim uśmiechem. Jak on uwielbiał ją denerwować.
— Chyba długo nie patrzałeś w lustro.
— Evans, Evans… Po prostu przyznaj mi rację.
— Ruda jest najseksowniejszą dziewczyną ze wszystkich, które widziałem. Oczywiście zaraz po Meadowes! — wyszczerzył się brunet.
— Daruj sobie, Balck… — mruknęła rozbawiona Dorcas.
— Łapo, ale z ciebie przyjaciel. Evans pomagasz, a mi nie.
— To też moja przyjaciółka, więc wiesz! — zaśmiał się wesoło.
— Ale ona zawsze wygrywa takie kłótnie!
— Potter. Przyzwyczaj się do porażek, bo będzie ci się to zdarzać coraz częściej… — wymruczała mu do ucha. Nawet nie wiedziała jak znalazła się tak blisko niego.
Chłopak zbliżył swoją twarz.
— Jeszcze zobaczymy, Evans… — szepnął jej prosto w usta i niby niechcący je musnął.
— Powiedziałam, Potter, żebyś mnie nie dotykał, bo jesteś skażony przez Cruel! — warknęła.
— Nie, słońce. Powiedziałaś, że nie mam podchodzić, a to co innego.
— Ja nie widzę różnicy, skarbie… — mruknęła, a potem bez ostrzeżenia wpiła się w jego usta.
Trwało to ułamek, ale James już wiedział, która lepiej całuje, zresztą od początku kitował, że to ta szmata Cruel jest lepsza. Chciał sprowokować Rudą i znowu poczuć jej malinowe usta na swoich. Co z tego, że się nienawidzili, jeśli lubili się całować?
— Nadal skażony przez Ronnie…  mruknęła i kolejny go pocałowała.
Już chciała się odsunąć, ale czyjeś silne ramiona ją oplotły. Rogacz pogłębił pocałunek, wplatając jej rękę we włosy. Całowali się namiętnie i zachłannie. Po kilku sekundach rudowłosa znowu się odsunęła.
— Teraz jesteś skażony przeze mnie, Potter. Całuski… — syknęła mu prosto w usta i stanęła obok śmiejącej się Dorcas.
— Stary, wyszedłeś na idiotę — powiedział Syriusz i poklepał przyjaciela po plecach.
— No kurwa nie gadaj! — zirytował się okularnik. — Ale ja się jej odpłacę…
— I tak ci się nie uda…
— Nie wierzysz we mnie, Łapo? — wyszczerzył się, a w jego oczach dało się zobaczyć wesołe błyski.
— Udowodnij, to ci uwierzę — zaśmiał się Syriusz.
— Jesteś głupi!
— A ty masz rogi.
— A ty pchły i co?
— Gówno, Rogasiu.
— Znowu chce ci się srać? — zapytał zrezygnowany.
— No wiesz… Jak nażresz się tyle kotletów, to potem tak jest! — zaśmiał się głośno.
— Nie wierzę w to co mówię, ale chodźmy na eliksiry…
— Masz gorączkę, stary? — zapytał zaskoczony brunet.
— Łapciu… Evans i Ann będą odgrywały zboczoną scenkę przy Slughornie. Tego nie można przegapić!
— I to mi się podoba, James!
Wszyscy razem weszli do klasy, gdzie siedzieli już wszyscy. Zostały ostatnie kilka miejsc, więc wszyscy rzucili się do ławek. Zdenerwowana Lily usiadła z Jamesem, bo Dorcas zabijała ją wzrokiem. Meadowes zajęła miejsce obok Syriusza, Ann obok Remusa, Marlena z Peterem, a Frank dosiadł się do mało zadowolonej Alie.
— No, więc… Ten… — zająknął się Mistrz Eliksirów. — Jak już mówiłem, zanim mi przerwano… Warzymy dzisiaj eliksir, do którego będzie nam potrzebna skóra węża. Jest może ktoś kto chciałby to zrobić?
— Już ja się nim zajmę — powiedziała to takim zmysłowym i seksownym tonem, że kilku chłopaków aż spadło z krzesła.
Podeszła z gracją do stolika i zaczęła poruszać ręką w górę i w dół po zeschniętym już wężu. Wszyscy byli w szoku. No bo kto by się spodziewał czegoś takiego po Prefekt Naczelnej?
— Ann… — zaczęła z politowaniem Ruda. — Robisz to nie tak jak powinnaś!
Zmysłowym krokiem podeszła do przyjaciółki, przy okazji puszczając jej oczko, i wyrwała jej martwe zwierze z ręki, robiąc dokładnie to samo co blondynka tylko szybkimi, a zarazem delikatnymi ruchami.
— Na mą duszę… — wyszeptał zaskoczony nauczyciel, rumieniąc się jak piwonia. — Dziewczynki… Co wy wyprawiacie?
— Taka mała mugolska lekcja WDŻ-tu… — wymruczały uwodzicielsko.
— Minus piętnaście punktów dla Gryffindoru! — zawołał oburzony, a cała klasa wybuchła śmiechem.
Reszta lekcji minęła normalnie, chociaż profesor McGonagall zrobiła dziewczyną ogromną awanturę. Po zajęciach wybrały się razem z Huncwotami do Hagrida , a potem wróciły wykończone do dormitorium, gdzie ich ostatnią myślą była jutrzejsza pełnia.
------------------------------
Hej, hej Skrzaty :*
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i że się nie zawiedliście =)
Planuję w następnym rozdziale grubszą akcję, więc się szukujcie xD 
I co... Wymyśliliście "czym" jest Ann, skoro nie wilkołakiem? No myślcie, główkujcie i naprawdę myślcie. Podpowiedź. To cholernie oklepane xD
Ogłaszam wszem i wobec, że już niedługo pojawi się szablon z Zaczarowanych <33 Jaram się tym cholernie i ubóstwiam kochaną Szkielet Smoka :*
Dedykacja dla Piernicka <3 Bo jesteś i mnie wspierasz i może nawet lubisz, no i masz na pocieszenie, bo ja nie mogę być tak blisko ciebie =D 

Chciałabym wam teraz pokazać dzieło Marzenki, które mnie cholernie urzekło i sprawiło, że me serce jest o stokroć większe <3 




10 komentarzy:

  1. PIERWSZA <33333

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaklepuję miejsce dla Ali ^^
    Druga!!!! <33333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no dzięki powaleńcu xd
      Hahahahahaha, nie no ja z ciebie, siorka, nie mogę. Miałam z ciebie bekę przez te kilka miesięcy, bo ja dobrze wiedziałam, że to moja najlepsza przyjaciółka, a ty jak głupia niczego nie zakumałaś. Ojjj, Justa xddd
      Długo mnie tu nie było i warto by się wytłumaczyć... Znasz mnie i wiesz jaka jestem. Taki proste nic-mi-się-nie-chce, a potem budzisz się dwa tygodnie przed wystawieniem zagrożeń i próbujesz się jakoś poprawić. No i Victoria! Mam tylko jedno i to do tego z niemca, więc dam radę. Majn przyjadziółken jesten specen oden germanien :3
      Ogłaszam wszem i wobec, że ten blog, to najlepsze Jilly na świecie, ever... ever... ever... Do tego dochodzi Doriusz, Renn, Frie i Petery <333 Dziesiątka wspaniałych, it's so beautiful *u* Tyle jebłaś tu namiętności, że aż mi serce dupą wychodzi, a me oczy wychodzą z orbit. Kocham to!
      Wiem, że pewnie już to pisałam, ale genialny pomysł z Huncwotkami i wampirzostwem Ann. Ha! I co?! I co?! Zgadłam! Prawda? No, bo jak pospolite i nie jest to wilkołak, to na sto pro wampir (albo dementor) :D Wampir to super sprawa, tylko żeby nie żłopała krwi moich kochanych psiapsiółek od serca ^^
      Sweet Bitches, one (czytaj: Ronnie) niech idzie lepiej pod tą latarnie i wali tam na pełen etat. Takie szmaty jak ona, to się zachowują jakby przez parę lat w celibacie żyły. Ta jak nie całuje, to najlepiej gwałci tym wytapetowanym ryjem. Że też tam jeszcze jej nic nie zmurowało xd Maaamoooo! Zgubiłam farby plakatówki, widziałaś gdzieś je? No ale maaamooo! Gdzie one są?! Oooo! A może te ścienne będą dłużej trzymać.
      Nie no Lils mnie teraz zaskoczyła i nie wiem czy chodzi o pocałunek czy o seks z Frankiem. I to i to było bardzo odważne. No bo kto by przyznał przed całą szkołą, że pieprzył się z jakimś chłopakiem? Ja na pewno nie, ciekawe czy ktoś by się zdecydował.
      Oooo! Syriusz i Lily, to taka so true przyjaźń, że aż mi się czekolady zachciało żreć! Wróciłam z misji pt. "Będę miała tą Milkę o 2.00 w nocy i gówno mnie to obchodzi", oczywiście zakończyła się happy endem :D Jestem jakaś nienormalna. Ale oni serio są zarąbiaszczy! Kiedy tak powiedzieli "Dla mnie to komplement" - to po protu jebłam <3
      Interesuje mnie postać Kevina. Pojawia się coraz częściej i coś wyczuwam, że chcesz go jebnąć do opowiadania i czekasz na moją zgodę. (ta wrodzona skromność) Oczywiście, że się zgadzam! Jeśli oczywiście nie chcesz spierdolić Jilly ;p
      Ta mugolska lekcja WDŻ-tu i nagle każdy wie o co chodzi. Mnie na przykład uczy babka od religii WDŻ-ta i miesza to z relą. Gada, że całowanie z języczkiem jest grzechem, bo prowadzi do seksu xdd Ta kobieta jest naprawdę przykra xd
      Nie wiem czemu tak kocham, ale kocham Jilly i to mój najulubieńszy parring na świecie, bo kocham ich razem. Niby nienawiść, ale miłość. To jest naprawdę fascynujące, zważywszy na to, że za cholerę nie wierzę ani w żadną magię miłosną (wiesz... pstryk i so sweet leve) ani w miłość.
      Mmmm... Kocham <33333333333333333333
      Dodam jeszcze, że przecudaśny szablon i wielkie gratulejszyn pani Szkietetowi Smoka, bo stworzyła cudo :3 :*
      Kocham, pozdrawiam i życzę wenyszki :D
      Największa, najlepsza i najcudowniejsza TYNONATORS (per ja)

      Usuń
  3. Weź bo się zarumienie <3
    Jak wejdę na komputer to napiszę co o tym myślę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc zaczynając od nie a więc, bo przecież a więc nie jest do zaczynania zdania... a więc...
      Myślałam, że zejdę ze śmiechu. Kocham Twoje rozdziały (a moje czekają na betę :P).
      " — Evans, czy ty jesteś zazdrosna? — zapytał z lekkim uśmiechem.
      — No chyba cię coś popieprzyło! — zaśmiała się z takiego absurdalnego pomysłu.
      — Na szczęście mózg mnie nie zawodzi i jednak mnie nie kochasz! — wyszczerzył się.
      — To ty myślisz? — zapytała zaskoczona. — Słyszysz, Łapo? On myśli!
      — Coś w to wątpię! — zaśmiał się brunet, puszczając jej oczko.
      — I ty Brutusie przeciwko mnie?
      — Takie życie, James.
      — Ty, Evans i ta wasza wredność — warknął lekko poirytowany.
      — Dla mnie to komplement! — powiedzieli oboje, a potem wybuchli śmiechem " - Najładniej w świecie mówiąc jebłam....
      Nieodwołalnie i Niezaprzeczalnie szkoda mi Ally... Moje biedactwo :*

      A co do Paulli... Kochana, ale ja wymyśliłam Tynonatorki :P
      hihi^^ Jestem zajebiście skromna it's true :*

      Usuń
    2. Hahaha, to rozdwojenie jaźni jest zajebiaszcze, nie? :D
      A jeb se dalej, jeb. Mi to nie przeszkadza xD
      Alie jeszcze pokaże na co ją stać. No, bo przecież pierwszy raz się zakochała i nie wiedziała co to miłość i zazdrość ;p
      #Tynonators rządzą c:
      Dziewczęta spokojnie... Jestem tylko wasza <3 xDDD
      Nie no dzięki za taki soł słit komentarz :3

      Usuń
    3. Też Cie kosiam <3
      haha xD Widzisz i teraz jest kłótnia o Tynonatorki, a pfff... Twórca - ja, Muza - Tyna, Wątki poboczne - reszta świata :P
      I tyle na dziś :*
      Branoc :*

      Usuń
  4. PaKi przybywa xD
    Hahahah muszę ci napsuć krwi, zanim zniknę na calutki tydzień xD Jedziesz ze mną w walizce? Zabiorę Cię z chęcią :***
    No to zaczynamy:
    Ally, Ally, Ally och Frank Cię lubi, a może nawet lubi lubi więc wiesz działaj i wykorzystuj swoje uroki.
    Hehehehe już to widzę <33
    Mary gadała z Ally bardzo mi się to podobało :D
    "Mary, ja… ja… zakochałam się… — wyszeptała zdruzgotana.
    — W kim? — McKinnon lekko się uśmiechnęła.
    — W chłopaku." - Hahahahha takie true xD
    Jejciu kocham, kocham, kocham CIĘ!!
    ZOSTAŃMY ANIMAGAMI - tak, tak, tak to it's a good idea xD
    Lilcia i te jej kłótnie, och kobito płakałam ze śmiechu , kocham cię!!!
    Hehehehehehe Lilka i Syriusz jakie dobrane przybrane rodzeństwo.
    TAKA MEGA ROZMOWA MIĘDZY NIMI.
    NORMALNIE, LOVCIAM, KOCHAM SZALEJE.
    " - Ej Lunio! Jakie było zaklęcie na zmianę koloru włosów?" - kisłam normalnie kisłam. Jeju lovciam.

    O nie prawda Piernicku bo TO JA JESTEM NAJWIĘKSZĄ TYNONATORSKĄ EVVVEEEER!
    Cóż miał wyjść dłuzszy kom, ale muszę ść. Nadrobie w następnym.
    Sorry i Pa pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadę z Tobą :3
      Ej. KOCHAM CIĘ, SIOSTRO <3
      #Tynonators ^^ Ever, ever xDD
      Ha! Wiedziałam, że spodoba ci się pomysł z Animagami ^^
      Zobaczysz co wam zafunduję w kolejny rozdziale, to już w ogóle będziesz mnie kochać :*
      Jesteś Tynonators? To zrób se kartka :D
      Dziewczyny spokojnie. Jestem jedna, ale starczy mnie dla was wszystkich ~per Syriusz <3

      Usuń
  5. Zboczuszku ty! W ogóle to wszyscy to zboczuszki. Kobieto, mimo tego zaległości zboczenia, któremu nie mam nic przeciwko (zboczuszek ze mnie^^), to rozdział świetny! Ann jest kotołakiem?
    Całuję!

    Luna

    OdpowiedzUsuń